poźniejsza wystawa I wcześniejsza wystawa


OSTATNI DZIEŃ LATA
Ryszard Górecki, Rafał Jakubowicz, Łukasz Jastrubczak, Tomasz Kowalski, Marcin Maciejowski, Barbara Szelwach

18. 06 - 1. 09 2009

Przewodnik po wystawie (fragment tekstu opublikowanego na www.obieg.pl):

Wystawa "Ostatni dzień lata" (czerwiec - wrzesień 2009) miała kilka warstw. Starałem się ją zrobić tak, aby mimo niewielkiej liczby prac (siedem), pokaz można było czytać na kilka różnych sposobów.

W pierwszej warstwie wystawa dotyczyła kryzysu ekonomicznego i jego wpływu na sztukę. Wydaję mi się, że w pewien sposób zbawienny, wobec kryzysu galerzyści bardziej mogli poświęcić się samej sztuce, niż sprzedawaniu jej. Sztuka, która jest mniej efektowna, trudniejsza, ma się lepiej - wpływ rynku w mniejszym stopniu kształtuje to co pokazuje się w galeriach.

Drugim wątkiem było zreferowanie relacji zachodzących w środowisku sztuki. Szczególnie interesowało mnie środowisko krytyków, wystawa była do pewnego stopnia apelem o większą czułość krytyki i ogólne podjęcie, raz na jakiś czas, refleksji na swój własny temat.

W końcu wystawa "Ostatni dzień lata" była czymś w rodzaju wystawy o interpretacji i jako taka sama podlegać mogła interpretacji niezależnej od woli kuratora czy też zaproszonych do niej artystów. Miała coś w rodzaju ?otwartego kodu". Pewne wątki i spostrzeżenia publiczności sukcesywnie włączałem programu oprowadzania (po wystawie oprowadzał przewodnik, w tym wypadku ja). Warto nadmienić, że przewodnik był jednym z elementów wystawy i bez niego żadne oglądanie nie mogło się odbyć.

"Ostatni dzień lata to ostatnia wystawa w galerii Pies przed wakacjami. Mogłoby jej nie być, ze względu na kryzys i ogólne zniechęcenie. Pogrążony w chaosie i kryzysie świat musi oddziaływać na współczesnych artystów, kuratorów czy krytyków. Sztuka stanie się skromniejsza i bardziej przygnębiająca. Środowisko krytyków sztuki antycypowało kryzys i pogrążyło się w swoim własnym już dawno. Recenzje i teksty o artystach wydają się często przypadkowymi zbiorami kilku utartych sformułowań i poglądów. Tekst w zasadzie jest ten sam, zmieniają się tylko nazwiska twórców opisywanych dzieł. Sytuację pogarsza Internet, który sprawił, że każdy może być publikującym krytykiem sztuki. Demokratyzacja pola sztuki w gruncie rzeczy jest pozytywna, jednak równocześnie zdewaluowało się znaczenie sądu. Na forach internetowych panuje walka, która najciekawszą swoją część ma już chyba za sobą, teraz zostały już jej nudne odpryski. Etatowi krytycy zajęli się polityką sztuki i pozycjonowaniem swoich czasopism i nazwisk.

Prace zebrane na wystawie odwołują się do zapomnianej tradycji walki sztuki z krytyką polegającej na używaniu subtelnych metafor a nie prymitywnych wyzwisk. Wystawa wydobywa krytyczny (często zupełnie niespodziewany) sens pokazywanych na niej prac. Będzie to najdłużej trwająca wystawa w historii galerii Pies, potrwa do końca wakacji."

Praca Marcina Maciejowskiego, jedyna, która w bezpośredni sposób dotyczy krytyki. Na dwu rysunkach (oprawionych w odpowiednio w złotą i czarną ramę) znajdują się słowa i wyrażenie charakterystyczne dla słownika artystów oraz krytyków. Marcin przydaje krytykom złotą ramę, artyści dostali skromną - czarną. Praca ta znajduje się w kolekcji Galerii Pies, bardzo nam na niej zależało, gdyż zdjęcie, które posłużyło do realizacji rysunku zostało zrobione właśnie w Galerii Pies podczas wernisażu wystawy Marcina Maciejowskiego w czerwcu 2007 roku (znajduje się na nim autor wraz z Basią Bańdą). Na drugim rysunku przedstawiony jest Adam Mazur (choć niespecjalnie podobny) oraz Piotr Bernatowicz (bardzo podobny). Gest autora, który zamówił ramy do prac, jest ironiczny.

Kolejna praca (a raczej jej destrukt ) - autorstwa Rafała Jakubowicza -umieszczona była na suficie. Po prawdzie znajduje się ona w galerii na stałe, jednak na potrzeby tej wystawy została poddana przez Galerię pewnej modyfikacji i włączona w wystawę. Instalacja Rafała ?Wielki Pies" powstała na czwarte urodziny Galerii prawie rok temu. Przedstawia gwiazdozbiór ?Wielki Pies", łazienkowe lampy w czterech rozmiarach imitują gwiazdy. Na wystawie ?Ostatni dzień lata" żarówki były wykręcone z lamp, a na ścianie wisiało oświadczenie galerii, które pojawiło się w okolicach maja 2009 roku na stronie Psa:

Postanowiliśmy przywołać to oświadczenie i przypomnieć o kuriozalnym zajściu, do którego doszło w CSW w Warszawie w związku z cenzurą pracy Rafała.

Dalej praca anonimowego autora, wlepka, która była rozklejana na ASP w Poznaniu na plakatach Galerii Pies. Autor zadał sobie wiele trudu, przyklejał tą wlepkę na większości plakatów Galerii przez całe 4 miesiące. Rozszyfrowanie symboliki jest dość proste, wypięty tyłek to galeria raster, a ten pies to logo Galerii Pies. Logo więc liże tyłek z napisem Raster, czyli wiadomo. Postanowiłem pokazać tą pracę z dwóch powodów. Po pierwsze dla ukazania milczącej frustracji, która uwalnia się głównie w Internecie. Tu jednak mamy do czynienia z realną ingerencją w przestrzeń szkoły artystycznej. Wydaje się, że autor nie jest wybitnym intelektualistą, ale mnie ta wlepka ucieszyła. W końcu, na plakatach galerii moich koleżanek i kolegów nikt niczego nie nakleja, znaczy to, że galeria Pies zajmuje szczególne miejsce w duszach i umysłach młodych adeptów sztuki.

W końcu praca Tomka Kowalskiego - na pozór najluźniej związana z narracją wystawy. Obraz w mojej interpretacji jest obrazem o interpretacji właśnie. Tomek namalował wielką łatę zakrywającą całe pole obrazowe. Interpretacja jest czasem łatą czy protezą dla sztuki.

Praca Łukasza Jastrubczaka została zinterpretowana przy tej wystawie dość literalnie. Pomyślałem, że to dobra metafora krytyki. Nie dość, że to balon, to jeszcze udaje napełniony helem, choć w rzeczywistości jest ordynarnie nadmuchany powietrzem z płuc i przyklejony do sufitu dwustronną taśmą klejącą. W pewien sposób dotyczy ona też historii samej galerii: na targach w Wiedniu pokazywaliśmy instalacje Łukasza z napełnionych helem balonów do których podczepiony był kartonowy napis ?The End". Łukasz wziął jeden z tych austriackich balonów do kraju i w swoim domu przykleił go do sufitu. Po targach czuliśmy się zmęczeni i przygnębieni (dostaliśmy jeszcze 70 euro mandatu na koniec, tuż przed granicą), a praca Łukasza była komentarzem do tej wycieczki.

Praca Basi Szelwach, podobnie jak realizacja Rafała Jakubowicza, jest stałym elementem ekspozycyjnym w Galerii. Jest to mało znana artystka o ogromnym potencjale. Debiutowała dość późno - po ukończeniu 40 roku życia. Praca ta jest związana narracyjnie z rysunkami Maciejowskiego. Znajdują się one dokładnie naprzeciwko siebie, na osi obu sal ekspozycyjnych. Praca Marcina odbija się w zabezpieczającym rysunek Basi pleksiglasie. Dyskurs krytyków i artystów odbija się w znudzonych twarzach publiczności.

Ostatnią pracą był zestaw okładek do książek wydawnictwa Niewidzialny Znak. Książki nigdy nie zostały napisane (ani, co za tym idzie wydane) a wydawnictwo to widmowy twór wykreowany przez Ryszarda Góreckiego. Dedykowałem te książki nowym wydawnictwom sztuki w Polsce, ale, z krótkiej perspektywy dedykacja ta wydała mi się głupia, gdyż jedno wydawnictwo w Warszawie (40 000 Malarzy) wydało już 4 (albo 5) książek, a w drugim w Krakowie (Delikatesy) zrobiłem wystawę miesiąc później.

Dawid Radziszewski