poźniejsza wystawa I wcześniejsza wystawa
Andrzej Szpindler
RURY TO MY, ZNACZY MY - CZYLI SYMPATIA
28.11. - 20.12.2011
Sympatia urządza i należy do magii, a może być też pamięcią, jak kość, ale pamięć nie żyje, kiedy sympatia jest życiem podobieństw. Coś jakby "czekam ze smakiem aż wszystko, co mam (co ma smak) [który mnie smakuje po kawałku] będzie antropologiem". I mówię do smaku: smakuj. Bo to brodawki antropologii rozpoznały w sympatii moc przyssawki, działanie na odległość przestworów, że ryj odnajduje się w kwiatku, a księżyc w mordzie. A medycy rozpoznali w organizmach układ sympatyczny, który odpowiada za reakcje obronne, typu: ucieczka, stroszenie włosów, rozczapierzanie źrenic. A pomiędzy rzeczonymi sympatiami lewituje-kombinuje sympatia, której się pragnie,
a na której żerują telewizory psychologów. Ach, miło popatrzeć w sympatyczne telewizory, a słowami Roberta Walsera jak oczami - patrzenie odchodzi: "Oczy, które cię omijają spojrzeniem są piękniejsze niż te, które patrzą wprost na ciebie.". "Coś podobnego, oczy wokół oczu!"- myśli patrzałkom glutoplazma, ten Da Vinci sobkowstwa. I o tym traktuje wystawa.
A wystawa: wiesz (palmy i palmy).
Andrzej Szpindler - duch, aktor, rzecz
W nowym sezonie wystawienniczym Galeria Pies zaprasza do swej poznańskiej siedziby zaprzyjaźnione galerie. Niniejsza wystawa jest efektem współpracy z krakowską spółdzielnią Goldex Poldex.
Goldex Poldex to pośredni produkt gorączki złota w czasach politycznej niestabilności, neokolonialnych wojen
i zwyżkujących cen ropy. Dzięki niewielkiej pomocy Jah i Halie Salasie w polu morfogenetycznym, w którym pojawił się początkowy projekt założenia polskiej kopalni złota na Madakaskarze, wypączkowały kolejne pomysły, w tym również lokalna inicjatywa obywatelska Spółdzielnia Goldex Poldex z siedzibą przy ul. Józefińskiej 21/12 w Krakowie. To dobro-
wolne zrzeszenie nieograniczonej liczby osób - jak powiedziałby Jürgen Habermas "niemające wzorów, otwarte ku przyszłości i maniakalnie nowatorskie" - jest połączeniem baru, dzielnicowej świetlicy, hobbystycznej restauracji i galerii sztuki. Jest instytucją Pi sektora, istniejącą w ułamkowym, nie wyeksplorowanym wymiarze kulturowej produkcji nie nastawionym ani na współpracę z instytucjami publicznymi ani na rynek sztuki. Nie szuka sponsorów ani patronatów. Nie szuka współpracy z Europejską Fundacją Kultury ani Instytutem Adama Mickiewicza. Utrzymuje się z jałmużny. Jej jedynym celem jest walka z martwym czasem, o którego upływie przypomina merdający miarowo ogon kota.